Nigdy nie miałam długich paznokci. Rzęsy też za gęstych nie dostałam. Genów nie zmienisz. W dowodzie zaobserwowałam coś ciekawego. Okazuje się, że niedługo 30-tka mnie dopadnie. Czy się boję? Czy obawiam? Nie za bardzo. Staro się nie czuję. Nawet nieźle się trzymam. Jedynie czasem muszę tu ścisnąć, tam naciągnąć, tu popukać :D Jest okej :D
Z wiekiem przychodzi mądrość. Wiedza. Doświadczenie. Uświadomiłam sobie również, że dobra tapeta, to nie wszystko. W końcu jeśli ściana się sypie, to i najlepsza tapeta odpadnie. Tak więc zaczęłam się rozpieszczać. Odświeżać. Nawracać?! Po prostu, zaczęłam coraz częściej korzystać z usług kosmetyczek. Czy to w domu, czy w salonie.... na werandzie ;) Dobrze mieć w rodzinie kosmetyczkę. Podobnie jak prawnika czy dentystę. Jednak dobrze mieć też znajomych. Gdyby nie oni, gdzie byśmy byli. Z kim byśmy na kawy się umawiali. Podczas Metamorfozy w Sylwetce zapoznałam się z Magdą i Kasią. Prowadzą one Salon GAJA Bio Kosmetyka. I tam zaczęłam jeszcze bardziej poznawać tajniki kobiecej kosmetyki. Powie jedno... rozpieściły mnie lepiej, niż zajączek na Wielkanoc.
Jednym z zabiegów, to Yon-ka. Głębokie oczyszczanie. Coś najcudowniejszego na świecie. Sam demakijaż był tak relaksujący. Jednak po chwili przekonałam się, że może być jeszcze lepiej. Co jakiś czas byłam pryskana pachnącymi mgiełkami. Na przemian z różnymi rodzajami peelingu. Na koniec jeszcze ten masaż. Miałam wrażenie, że się wylewam z tego stołu. Odpływałam, lewitowałam... relaksowałam się jak nigdy. Nie sądziłam, że można doznać takich przyjemności podczas zabiegów kosmetycznych. Pyszna kawa, dobra czekolada z bakaliami, spacer po molo w słoneczny dzień... fajne, miłe... ale YON-KA?! Rewelacja! Kolejnym zabiegiem była Mezoterapia. Dostarczanie swojej skórze mocnej dawki witamin. I od razu czujesz się lepiej. Witamina C. Najlepsza na wszystko. Oj szalały tam ze mną kobiety... a ja się dawałam, jak młody pelikan.
Na sam koniec, by podkręcić to wszystko, otrzymałam nowe paznokcie oraz wachlarze na oczy.
Nigdy nie miałam długich paznokci. Bo jak tu uhodować, jeśli cały czas maczasz w rozpuszczalnikach i innych chemikaliach. Do tego znowu te "geny" i miękkie paznokcie. Rzęsy nie lepiej. Jednak po zagęszczeniu, po doprawieniu i nadkolorowaniu tego, co mi matka natura pożałowała, zostałam posiadaczką przecudnych rzęs. I tak teraz ja robię Halny na dzielnicy. Praktyczne te dodatki. Nie dodają mi sztuczności, a jedynie wdzięku no i SPORO dodatkowego, wolnego czasu. Tak więc dziękuję. Nie żegnam się z Gają, bo nie raz tam wrócę. Polecam i Wam kochane. Bo czasem warto pomyśleć o sobie i zacząć dbać, zanim metryka nas dogoni.
------------------------------------------------------------------
Gaja Bio Kosmetyka - link
Sylwetka Fitness Club - link
Akademia Zdrowia - Bartosz Kroplewski - link
moje drugie JA - Kolorowanka ART - link
Rzęsy piękne! Też myślę by sobie nie zrobić :) Zbieram się już dość długo, chyba nadszedł w końcu czas by to zrobić :)
OdpowiedzUsuńAle co one Ci tam wstrzykują???
Super :) widać można metrykę oszukać! A ja mówię, że mam tyle lat na ile się czuję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Oj tak... kosmetyczne zabiegi to najlepsza terapia i poprawiacz humoru. Zresztą widać po Twojej minie :) Rzęski piękne. Daj znać jaka będzie kondycja Twoich naturalnych rzęs po ściągnięciu tych przedłużanych. Bo moje były masakrycznie zniszczone. Ale podobno jak się dobrze je nałoży, to naturalne rzęsy też są mniej zniszczone :)
OdpowiedzUsuńPiękne rzęsy! <3 Sama myślę o zagęszczeniu jednak odrobinę boję się tego, czy nie zniszczy mi ten zabieg moich naturalnych. Rok temu używałam revitalash, rzęsy bardzo mi urosły i zagęściły się. Plusem przedłużania jest zdecydowanie to, że nie trzeba ich malować, więc kolejna czynność codzienna odpada :)
OdpowiedzUsuń