wtorek, 23 grudnia 2014

Uwielbiam



Muły coraz większe. Coraz bardziej wyczuwalne. Grawitacja już tak nie ciągnie. Nie ma luźnego wisielca. Cellulitu nie widać. Jędrność. Proszę państwa. Sama jędrność. Normalnie druga młodość. A ile radości, ile przyjemności. Gdy nie ma zakwasów mam wrażenie, że się lenię. Zmęczenie po mocnym treningu daje więcej radośni, niż nie jedna tabliczka czekolady. Sport uzależnia. To racja. Komplementy jeszcze bardziej.
Motywują. Garderoba się kurczy. Pewność siebie lewituje. A ja razem z nią. Gdy za oknem pada, gdy wieje, gdy depresja i kalorie wzywają.... sport, to najlepsza alternatywa. Dawka endorfiny. Przekraczanie kolejnych granic. Nikt tego ci nie zabierze. Nikt ci nie da, od tak. Sama sobie możesz pogratulować. Mała rywalizacja z samym sobą jeszcze nikomu nie zaszkodziła :D Święta nie takie straszne. W końcu metabolizm tak podkręcony, że szybciej spalisz ten tłuszczyk niż odłożysz. Jednak w całym tym chaosie, pamiętajmy by się po prostu lubić. By szanować. By pokochać. A wtedy, w chwili słabości, dalej będziesz piąć się  w górę.
-----------------------------------------------------
I uwielbiam ten pot na rękach, plecach... gdy myślę, że już nie dam rady, a idę dalej. Uwielbiam :D



Jeśli chcecie zobaczyć moje ostatnie efekty, pomiary, zrzucone centymetry...
zapraszam na tego posta - link :D
-------------------------------------------------------
Sylwetka Fitness Club - link
Akademia Zdrowia - Bartosz Kroplewski - link

moje drugie JA - Kolorowanka ART - link



2 komentarze:

  1. Ja tam pracuję nad tyłkiem robiąc od 2 listopada Squats, jutro kończę. xD
    Może po nowym roku mi się również uda wziąć za postanowienie?
    http://chwila-smaku.blogspot.com/
    http://screatlieve.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo!! Aktywność to świetny sposób na poprawę samopoczucia, już po pierwszym wysiłku czuć pozytywne zmęczenie mięśni i mimo wszystko uśmiech wyłazi na twarz :) Trzymam kciuki i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń